Bo się pogoda kończy. Bo się wakacje kończą.
Bo błoto. Bo deszcz. Bo cokolwiek.
Ci, którzy tak myślą nie wiedzą, że jesienią Czerwone Wierchy naprawdę są czerwone:
Jesienią można w Tatrach zaobserwować mnóstwo zwierzyny i jest to okres godowy jeleni.
Kocham jelenie. Czyż on nie jest śliczny?
No, ale jelony jelonami, a ja chciałam poruszyć tutaj mniej widowiskową, ekonomiczną kwestię.
Jesienią z racji tego, że podobno sezon się kończy w Tatrach jest po prostu TANIEJ!Mało tego, że taniej: jesienią w okolicach Zakopanego możesz wynająć jaki-sobie-chcesz apartament z osobnym salonem, aneksem kuchennym, dostępem do sauny, jacuzzi, z tarasem za ludzkie pieniądze i bez gmatwania się w tysiącach nieaktualnych ofert.
Naprawdę nie rozumiem o co ludziom chodzi z tą pogodą: jesień = pada deszcz.
Beach please! Przecież nie pada cały czas!
Moim zdaniem największą korzyścią z jesiennego wyjazdu w Tatry jest temperatura, która przy umiarkowanie dobrej pogodzie jest perfekcyjna dla długich tras. Nie za zimno, nie za gorąco, rześko.
Jeśli akurat przytrafi się słoneczna pogoda będzie to wyjazd idealny, no chyba, że przygrzeje 25C, a Ty postanowisz wspinać się na Świnicę z plecakiem pełnym kurtek, swetrów, dodatkowych spodni (bo ja się ostatnio tak załatwiłam). A jeśli, jak przystało na jesień zacznie padać - zawsze możesz wymoczyć dupę w termach! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz