piątek, 13 marca 2015

Termy Białka vs. Termy Bukowina - co wybrać?

Poczułam się ostatnio jak prawdziwy student. Z braku czasu nie wyrobiłam się z sesją, została mi więc poprawka. A co się robi przed poprawką? Oczywiście wyjeżdża na krótki relaksujący urlop!
I tak właśnie pojechałam z moim Kotem na kilka dni w Tatry.


Mówi się #yolo.
Po zdobyciu dwóch prostych szlaków wyjazd należało tradycyjnie zwieńczyć wizytą w termach (oczywiście w ostatniej chwili pobytu). Spakowaliśmy walizy w Murzasichle i wyruszyliśmy z nimi do Białki Tatrzańskiej, którą znamy i lubimy. Jesteśmy już na przystanku, a tu zonk - jak można było przewidzieć autobus właśnie sobie pojechał, a następny będzie za 50 minut. I co teraz? Wrócić do pensjonatu? Nope. Nauczeni, że w Tatrach autobusy jeżdżą jak chcą i gdzie chcą (prawie jak w Warszawie, tylko sceneria ładniejsza) stoimy twardo. W końcu podbija jakiś busik.

- Gdzie Pan jedzie?
- A tak se jade.
- Do Białki Pan podjedzie?
- Njeee... do Biołki to zo dalyko, aly do Bukowiny to jo wos pod some drzwi za 30zł zawieze!

Kalkuluję, kalkuluję. No jak tak byśmy stali tam godzinę to z całego SPA zaliczylibyśmy jedynie krioterapię. Pojechalim. I pożałowalim.



TERMY BIAŁKA VS. BUKOWINA
"Strefa Saun"

1. Pierwsze wrażenie:

Na wstępie warto wspomnieć, że kompleks Hotelu Bania jest piękny i utrzymany w lokalnym klimacie z nutką współczesności. Termy Bukowina to szklany dom, który przywodzi Ci na myśl korpo-szczurownię, a przecież jadąc w góry chciałeś o niej uciec! Ale bardziej interesuje nas wnętrze.

W Białce wchodzisz i pierwsze co widzisz to niekończąca się kolejka ludzi, która jednak szybko się porusza. Stojąc w tej kolejce zwróć uwagę na front kontuaru - ludzie wrzucają za szybę pieniążki, które mieszają się tam z kamykami :) W Bukowinie kolejki nie było, może ze względu na wczesną porę, ale za to było coś innego.
W Białce możesz wejść do szatni strefy saun i schować w niej wszystkie swoje rzeczy, w Bukowinie: nie. Jeszcze przed wejściem do jakiejkolwiek strefy jest szatnia "wierzchnia" gdzie musisz wszystko zostawić, a zaraz po przejściu przez barierki, które aktywują zegarek naliczający czas Twojego pobytu musisz zdjąć buty i zejść na dół boso. Ja oczywiście po wejściu tam uświadomiłam sobie, że czegoś zapomniałam, musiałam założyć buty na nowo i błagać (dosłownie) szanowną obrażoną na wszystko królową ochroniarzy (których przy tej bramce stało chyba z czterech, jakby pilnowali Banku Gringotta) żeby wypuściła mnie na chwilkę i wpuściła z powrotem. Zajebiste rozwiązanie.

2. Cena:

Termy Białka honorują Multisporta (mam nadzieję, że te słowa będą pojawiały się w wyszukiwarce Google, bo gdy ja kiedyś szukałam tej informacji nic nie było). Na Multisporta można wejść na dwie godzinki do strefy saun, ale nie bój nic - jeśli ogarnięcie się po wyjściu zajmie Ci więcej czasu, miła, ładna, młoda pani na bramce nic Ci nie naliczy ;) zdarza się. Ta przyjemność kosztuje całe 10zł.
Może o tym nie wiecie, ale Termy Bukowina wystąpiły jako miejsce luksusowego wypoczynku w superprodukcji TVN "Kto poślubi mojego syna", zatem musicie liczyć się z tym, że jest to ekskluzywne miejsce.
Gdy stoisz przy okienku kasy Term Bukowina widzisz na szybie okrutnie skomplikowaną tabelkę z rozpisanymi cenami każdej jednej czynności wykonanej w tym obiekcie. Gdy się skupisz zobaczysz, że "Strefa Saun" kosztuje jedynie 29zł, nie honorują oni Multisporta w żadnej postaci, ale cena ta jest przystępna. Pan w okienku Cię pogania, więc prosisz dwa bilety na strefę saun. A on na to, że nie ma takiej opcji.
Otóż Bukowina tak się wycwaniła, że nie można pójść jedynie na strefę saun. Musisz wykupić wejście do całego obiektu (nie ma strefy cichej), a sauny dodatkowo. Pytam ile to będzie kosztowało: 96zł - ok! Całkiem spoko, więc poproszę. "Płaci Pani teraz 139 zł, a resztę przy wyjściu." Zabił mnie. Nie podał mi ceny za całość, lecz za jedną osobę, żeby lepiej brzmiało. Damn good marketing. Już tam byłam, miałam mało czasu - zapłaciłam.

3. Szatnia:

Szatnia w Termie Białka jest co prawda mała, ale szafeczki są takie jak wszędzie, jest przebieralnia, suszarka, ładna toaleta i natryski - ok.
A czy byliście kiedyś w warszawskiej "Warszawiance"? Jest obrzydliwa, prawda?
Tak właśnie wygląda szatnia w Termach Bukowina - jeden wielki masowy spęd damsko-męski, niesuszące suszarki i szafki, które nie mają swoich zamków tylko jeden wspólny otwierany chipem. Klik! I biegnij przez pół szatni do swojej szafki!
Natryski nie są koedukacyjne, ale zapomnij, że znajdziesz tam żel pod prysznic. Musisz mieć swój.

4. Ręcznik:

To mnie dosłownie rozjebało.
W Białce dostajesz ręcznik w cenie przed wejściem do strefy co jest świetnym rozwiązaniem, bo nie wszyscy wożą ze sobą wszędzie ręczniki. Ja nigdy nie biorę ręcznika w podróż, bo zajmuje dużo miejsca, jest ciężki i musi być suchy, żeby wrzucić go do torby, a w ostatni dzień pobytu bywa trudno wysuszyć ręcznik po porannym prysznicu. W każdym hotelu przecież dostaje się ręcznik.
W Bukowinie nie istnieje taki problem. Dostaniesz "prześcieradło" wchodząc na strefę saun, ale dopiero tam, wcześniej musisz mieć swój. O tyle jest to upierdliwe, że w obiekcie jest niesłychanie zimno! Ale o tym później.

5. Obiekt:

Termy Bukowina - Wielki basen, mnóstwo dzieci (przypominam nie ma strefy cichej), o wejściu do jacuzzi zapomnij, bo jest wiecznie okupowane przez jakąś obrośniętą w warszawski tłuszcz i kurz rodzinkę. Założę się, że nawet gdyby ci się udało wyczaić puste jacuzzi i byś je zajął nikt nie miałby oporów, żeby się "dołączyć". Poszłam więc do "bulgotnika" na hydromasaż i się załamałam.
Wiem, że to będzie niemiłe, ale... towarzystwo 60+. Nie możesz się rozgościć, bo są to zajęcia grupowe i musisz stanąć na wyznaczonym miejscu w kółeczku. Co chwilę pika taka pikawka na częstotliwości 1kH, która sygnalizuje, że masz zmienić miejsce - przejść dalej w kółeczku... dalsze komentarze są zbędne.
Jeśli chodzi o Białkę - byłam tam tylko w strefie saun i nie wiem jak wygląda głośna, ale myślę, że większego absurdu niż bukowiński bulgotnik tam nie znajdziesz. Jest tam za to strefa cicha, gdzie przychodzą ludzie bez dzieci i to ma kurwa dla nich sens!

6. Sauna:

Dochodzimy do sedna sprawy. Gdy pierwszy raz przyszłam na saunę w Białce byłam zachwycona. Wróciłam tam 3 dni później. Są częste seanse saunowe, dużo natrysków, natryski zapachowe, mgiełki, burze, solanka z ciepłą wodą, beczka do płukania się, mały basenik, basen zewnętrzny, no i Bania Ruska, do której trzeba przejść przez ogródek, w którym się zakochałam (woda z wiadra na głowę!), a do tego wszystko tam ładnie pachnie.

A jak tam w Bukowinie? Do strefy saun przechodzisz oczywiście przez głośną w stroju kąpielowym. Stara baba na bramce podaje ci "prześcieradło" w środku jest ciemno, ciasno i jeszcze zimnej niż na głośnej. Wchodzisz do toalety się rozebrać z mokrego i zimnego stroju kąpielowego, po czym kładziesz go na... na półeczce. Sauny jak sauny - ok, tylko strasznie małe. Są dwa natryski: jeden normalny i jeden z arktyczną mgiełką, oraz basenik, żeby się opłukać - a wszędzie stanowczo za zimna woda. Ja rozumiem, że po saunie trzeba się oblać zimną wodą, ale woda w Bukowinie zamarza w powietrzu! Słyszałam jak mi mózg trzeszczy, gdy się nią oblewałam, to nie było przyjemne. Do baseniku nie weszłam - gdy włożyłam do niego stopę poczułam lodowaty paraliż przez calutki kręgosłup, aż do czaszki - nie, dziękuję. Nie wiem jakim cudem ta woda nie zamarzła?!
Zrobili również zewnętrzną "banię". Jest to przybudówka, do której przechodzisz przez zewnętrzny ganek z basenem, żeby poczuć się "jak prawdziwy wiking!" W basenie woda tak samo zimna jak w tym poprzednim, a wokół niego mnóstwo śniegu, co byłoby całkiem fajnie, gdyby nie to, że śnieg ten był całkowicie zlodowacony

I to by było na tyle. Daruję sobie opowieść o tym jak kasjerka przed wyjściem mnie ignorowała, o wszędobylskich zegarach świecących po oczach informacją "zaraz skończy ci się czas" i o tym, że suszarkami nie dało się za cholerę wysuszyć włosów i musiałam wyjść na mróz w mokrych.



Szczerze i serdecznie radzę wszystkim wielbicielom saun: jeśli byliście w Białce i się wam podobało - nie bądźcie ciekawi jak jest w Bukowinie. Ja na swojej ciekawości nie wyszłam za dobrze.
Tylko Termy Białka :)

7 komentarzy:

  1. Właśnie wybieramy się na termy - wahalismy się między tymi dwoma,ale sprawa chyba jest jasna... dzięki piękne za post! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opis , usmialam sie z krolowej ochroniarzy . Bardzo pomocny .. rozwiazalo to moj dylemat w 90 procentach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opis , usmialam sie z krolowej ochroniarzy . Bardzo pomocny .. rozwiazalo to moj dylemat w 90 procentach ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sorry ten link jest prawidłowy . Pozdrawiam. https://www.youtube.com/watch?v=oRnuPgxwZX4&t=332s

    OdpowiedzUsuń
  6. A jeśli się wykupi wejściówkę na cały dzień to czy można po południu iść na obiad do hotelu ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani chyba po spisku napisała bo ani trochę to górlaskiego nie przypomina

    OdpowiedzUsuń